Rzecz o wojnie polsko-japońskiej 1941-1957

Wojna polsko-japońska stanowi mało znany epizod z naszej historii. Ten osobliwy konflikt rozpoczął się w dniu 11 grudnia 1941 r., kiedy w następstwie rozpoczętej wojny japońsko-alianckiej, rezydujący w Londynie rząd Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie wypowiedział wojnę Cesarstwu Wielkiej Japonii.

Postanowienie_Prezydenta_RP_1941-px640

Opublikowane w nr. 8 Dziennika Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 20 grudnia 1941 r. postanowienie Prezydenta RP Władysława Raczkiewicza o stanie wojny z Japonią.

 

Wypowiedzenie przez Polskę wojny Japonii było jedynym tego rodzaju aktem ze strony polskich władz w XX wieku. Formalnie bowiem, wojna nie została wypowiedziana przez Rzeczpospolitą ani Rzeszy Niemieckiej, ani też Związkowi Radzieckiemu, mimo jawnej agresji ze strony tych państw, do której doszło we wrześniu 1939 r. Co ciekawe, ogłoszony przez prezydent RP Władysława Raczkiewicza stan wojny z Japonią został odrzucony przez Kraj Kwitnącej Wiśni. Hideki Tōjō, ówczesny japoński premier, odnosząc się do tej wojennej deklaracji rządu polskiego, stwierdził:

„Wyzwania Polaków nie przyjmujemy. Polacy, bijąc się o swoją wolność, wypowiedzieli nam wojnę pod presją Wielkiej Brytanii”.

W artykułach traktujących o tym temacie można czasem spotkać się ze stwierdzeniem, iż w trakcie tego konfliktu nie doszło do walk pomiędzy obiema stronami, choćby z racji odległości dzielącej dalekowschodni teatr wojny od rejonu działania Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie (PSZ). W niektórych wspomnieniach oraz publikacjach dotyczących tego okresu znajdują się jednak doniesienia o starciach Polaków z siłami japońskimi.

Z pewnością znawcom historii polskiego lotnictwa znany jest życiorys jednego z naszych asów z czasów II wojny światowej, jakim był Witold Urbanowicz. We wrześniu 1943 r. wstąpił on ochotniczo do operującej w Chinach amerykańskiej 14 Armii Lotniczej (USAAF 14th Air Force), służąc w kilku jednostkach, w szczególności w słynnym 75 Dywizjonie Myśliwskim (75th Fighter Squadron), a przy tym biorąc udział w walkach z Japończykami. Relacje z tych dramatycznych niekiedy starć znaleźć można we wspomnieniach Urbanowicza zawartych choćby w takich książkach jak „Latające Tygrysy” lub „Ogień nad Chinami”.

Spitzler-Urbranowicz

Mjr Witold Urbanowicz (z prawej) i MAJ Spitzler podczas służby w amerykańskim 75 Dywizjonie Myśliwskim w Chinach, na tle samolotu Curtiss P-40 Warhawk.

Walczący w amerykańskich formacjach na Dalekim Wschodzie polski as lotnictwa wsławił się m.in. starciem pod Changde, kiedy to 11 grudnia 1943 r. zestrzelił dwa japońskie samoloty.

(Źródło: http://www.aviationart.pl/)

Witold Urbanowicz określany jest nieraz mianem jedynego polskiego wojskowego, który stawił czoła siłom zbrojnym Cesarstwa Japońskiego. Oprócz niego w ogniu walk na Dalekim Wschodzie znajdowali się jednak niekiedy również i marynarze z Polskiej Marynarki Handlowej, o czym pisał Jerzy Pertek w książce pt. „Druga mała flota”. Jeszcze przed przystąpieniem Japonii do II wojny światowej polskie statki handlowe kursowały na trasach prowadzących do alianckich portów znajdujących się w basenie Oceanu Indyjskiego, a także na Antypodach. Wraz z wybuchem walk na Dalekim Wschodzie zawisło nad nimi kolejne, obok zagrożenia ze strony niemieckich U-Bootów i krążowników pomocniczych, niebezpieczeństwo. Odtąd bowiem polscy marynarze musieli liczyć się z ryzykiem ataku ze strony japońskiej marynarki oraz lotnictwa.

Szczególnie narażone na ataki ze strony nowego nieprzyjaciela były polskie statki SS „Kościuszko” oraz SS „Pułaski”, które oprócz kursowania na trasie łączącej Suez z Durbanem, zawijały też do alianckich portów na Oceanie Indyjskim, a także w południowej Azji. Oba te transportowce, załadowane wojskiem, wysłano w konwoju do Singapuru jeszcze w listopadzie 1942 r., kiedy zaczęto liczyć się z rosnącym zagrożeniem na Dalekim Wschodzie. Po wybuchu wojny w kolejny rejs do tej strategicznej bazy został wysłany „Kościuszko”. Podczas tej wyprawy okazało się jednak, że Singapur padł pod naporem Japończyków. Statek ten jednak w dalszym ciągu zaopatrywał bazy aliantów w regionie, w tym Batawię w Holenderskich Indiach Wschodnich. O tym, jak bardzo ryzykowne były te wyprawy świadczy fakt, iż podczas służby, pełnionej do 1943 r. na Oceanie Indyjskim i sąsiednich akwenach, „Kościuszko” był atakowany przynajmniej siedmiokrotnie przez siły japońskie. W jednym przypadku polski statek został uszkodzony torpedą zrzuconą z japońskiego samolotu torpedowego. Uszkodzenia jednak nie były groźne, a „Kościuszko” mógł kontynuować swój rejs.

Szczęście nie opuszczało również „Sobieskiego”, który na początku maja 1942 r. wziął udział w operacji „Ironclad”, alianckiej inwazji na Madagaskar, będący wówczas w rękach sił francuskiego Vichy. MS „Sobieski”, uprzednio przerobiony na statek desantowo-inwazyjny, wysadził desant brytyjskiej piechoty w zatoce Diégo-Suarez. Niecałe trzy tygodnie później, 24 maja, polski statek został wysłany do kenijskiej Mombasy po kontyngent żołnierzy. Podczas jego nieobecności aliancka baza w Diégo-Suarez stała się celem ataku ze strony japońskich okrętów podwodnych „I-10”, „I-16” i „I-20”. Dwa ostatnie wpuściły do tamtejszego portu miniaturowe okręty podwodne, które poważnie uszkodziły brytyjski pancernik HMS „Ramillies” oraz zatopiły tankowiec „British Loyalty”, na pokładzie którego zginęło 6 ludzi. Ta ostatnia jednostka, przywrócona potem do służby, zajęła na redzie portu miejsce zwolnione właśnie przez „Sobieskiego”.

large_000000

MS „Sobieski” w listopadzie 1942 r.
THE POLISH NAVY IN BRITAIN, 1939-1947© IWM (FL 8900)

Polska Marynarka Handlowa miała też swój wkład w końcowym etapie alianckiej wojny z Japonią. Tak oto z końcem kwietnia 1945 r. wysłano „Pułaskiego” do przewozu żołnierzy na front w Birmie. Transportem wojska w rejonie Oceanu Indyjskiego trudniły się też „Kościuszko” i „Sobieski”. Ten ostatni wraz z „Pułaskim” miał też wziąć udział w inwazji Półwyspu Malajskiego, jednak następnego dnia po opuszczeniu przez flotę inwazyjną portu w Madrasie doszło do kapitulacji Japonii. Mimo to operacja ta nie została przerwana, acz zmianie uległ jej charakter, polegający odtąd na obsadzaniu Malajów przez wojska alianckie.
Wojna nie minęła również Polonii żyjącej na Dalekim Wschodzie. Szczególnie liczna była ona w chińskiej Mandżurii – szacuje się, że pod koniec lat 30. XX w. skupiała ona blisko 1,5 tys. osób. Większość z nich żyła w Harbinie, głównym mieście północnej Mandżurii. Historia tamtejszej polskiej społeczności sięga końca XIX stulecia, kiedy to blisko 7 tys. Polaków pracowało przy budowie Kolei Wschodniochińskiej. Byli to głównie robotnicy, technicy i inżynierowie, w ślad za którymi podążyło wielu innych przedsiębiorczych rodaków. Spokój mieszkańców zakłócił konflikt japońsko-chiński, który rozgorzał na początku lat 30., w wyniku którego w Mandżurii Japończycy utworzyli Mandżukuo, zależne od siebie państwo. Jednak na krótko przed wkroczeniem wojsk japońskich, na terenie Harbinu zaczęła działać samoobrona dowodzona przez por. Krosnowskiego. Formacja ta, chroniąca miasto przed maruderami oraz zbrojnymi bandami, powstała z inicjatywy konsula RP jakim był James Douglas, Polak szkockiego pochodzenia, działacz PPS i współpracownik Józefa Piłsudskiego.
Okupujące region wojska japońskie odnosiły się do Polaków życzliwie, acz po wybuchu wojny z aliantami władze Mandżukuo zamknęły Konsulat Generalny RP w Harbinie. Podobnie jak inne mniejszości, również i tamtejszą Polonię objęły wojenne restrykcje. Jedną z nich był obowiązek noszenia znaczków z osobistym numerem identyfikacyjnym i oznaczeniem przynależności państwowej. W dalszym ciągu działały jednak polskie placówki kulturalne i oświatowe, organizacje polonijne, stowarzyszenia, obie parafie oraz inne instytucje. Polska samoobrona, w skład której wchodzili też miejscowi Rosjanie, uaktywniła się w Harbinie ponownie w sierpniu 1945 r., wraz z końcem japońskiej okupacji. Polacy zajęli kluczowe obiekty w mieście, w tym m.in. dworzec kolejowy, składy żywności, magazyny przy lotnisku, montownię samochodów Mitsubishi oraz inne obiekty opuszczone przez Japończyków. Siły te przejęły broń i uzbrojenie, zabezpieczały mienie, a także rozbrajały niepowołane osoby. Nie obyło się też bez starć z działającymi w okolicy zbrojnymi grupami. Krótko potem do miasta wkroczyły wojska radzieckie, które jednak zdecydowały się utrzymać do końca 1945 r. zorganizowaną przez Polaków samoobronę.

Polacy-Harbin-1925

Polacy przed kościołem św. Józefa w Harbinie przed rozpoczęciem procesji w dniu uroczystości Bożego Ciała, w połowie lat 20. minionego stulecia. W 1931 r. miasto to zajęli Japończycy, którzy na terenie Mandżurii utworzyli zależne od siebie Cesarstwo Mandżukuo. Mimo wojennych niedogodności związanych z okupacją, licząca blisko 1,3 tys. osób Polonia mogła funkcjonować bez większych przeszkód.(Fot. Eleonora Grotkowska / http://www.bikop.eu/)

Cesarstwo Mandżukuo wraz z Japonią odegrały też pewną rolę w działalności polskiego podziemia oraz wywiadu w Europie, w czym nie przeszkodziło wypowiedzenie przez RP wojny w grudniu 1941 r. W dalszym ciągu trwała współpraca wywiadowcza, co było tym bardziej uzasadnione ze względu na zagrożenie, jakie dla Polski oraz Japonii stanowił ZSRR. Działania te znalazły nawet miejsce w zarysie historii stosunków polsko-japońskich, przedstawionych przez Ambasadę Rzeczpospolitej Polskiej w Tokio. Opracowanie to wymienia mjr Michała Rybikowskiego, który w Sztokholmie współdziałał z japońskim gen. Onoderą Makoto, a także współpracę w Kownie i Królewcu pomiędzy por. Leszkiem Daszkiewiczem a konsulem Chiune Sugiharą. Za sprawą tego ostatniego miało zostać ocalone życie blisko 6 tys. polskich Żydów. Kontakty z Sugiharą i innymi dyplomatami ułatwiały też zdobycie wiz dla Polaków, również tych z Harbinu, pragnących wstąpić w szeregi PSZ. W przerzucie ludzi, środków pieniężnych, a także przesyłaniu korespondencji i pozostałych informacji pomagały placówki Japonii oraz uznawanego przez Rzeszę Niemiecką Mandżukuo. To właśnie na paszportach dyplomatycznych tego ostatniego państwa poruszali się po okupowanych przez Niemcy terytoriach Polacy, będący jednocześnie zakonspirowanymi członkami Armii Krajowej.

Chiune_Sugihara

Konsul Chiune Sugihara (1900 – 1986), który podczas służby na japońskich placówkach dyplomatycznych w Kownie i Królewcu współpracował z polskim wywiadem, ratując życie kilku tysięcy polskich Żydów. Za swe zasługi otrzymał tytuł „Sprawiedliwego wśród Narodów Świata” oraz odznaczenia polskie i litewskie.
(Fot. Wikimedia Commons / Public Domain)

Trwająca wojna nie przerwała też pracy polskich franciszkanów w Japonii, działających na placówce misyjnej, którą w Nagasaki utworzył ojciec Maksymilian Kolbe wraz z Zenonem Żebrowskim, znanym w Japonii jako Brat Zeno. Szczęśliwie polski klasztor, o lokalizacji którego w 1931 r. zadecydował o. Kolbe, przetrwał uderzenie atomowe na miasto, dokonane w dniu 9 sierpnia 1945 przez lotnictwo amerykańskie. Znajdujący się w nim zakonnicy franciszkańscy natychmiast też ruszyli z pomocą poszkodowanym w wyniku ataku mieszkańcom Nagasaki.

Ostatecznie kres działaniom wojennym na Dalekim Wchodzie położyła kapitulacja Japonii w dniu 2 września 1945 r. Na formalne zakończenie wojny polsko-japońskiej trzeba było jednak czekać aż do 8 lutego 1957 r., kiedy to Józef Winiewicz, wiceminister spraw zagranicznych PRL, a także Toshikazu Kase, japoński ambasador przy ONZ, podpisali Układ o przywróceniu normalnych stosunków między Polską Rzecząpospolitą Ludową a Japonią. Akt ten przywrócił polsko-japońskie stosunki dyplomatyczne, kończąc tym samym nietypowy konflikt, w którym szczęśliwie więcej było współpracy, aniżeli krwawych walk.

Wybrane materiały źródłowe

Andrzej Fedorowicz, Harbin: Polskie miasto w Chinach, 2017.12.17

Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej. Londyn, dnia 20 grudnia 1941 r. Nr 8.

Ewa Pałasz-Rutkowska, Historia stosunków polsko-japońskich, 2017.12.17

Jarosław Neja, Polacy w Mandżurii. Komentarze Historyczne, 2017.12.17

Jerzy Pertek, Druga mała flota. Wydawnictwo Poznańskie. Poznań 1983

Krystian Karolak, 60. rocznica odnowienia stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską a Japonią, 2017.12.17

Paweł K. Janowski, Św. Maksymilian Kolbe i bomba zrzucona na Nagasaki, 2017.12.17

Piotr Górka, White Eagle, 2017.12.17

Polonia i Polacy w Chinach, historia, pochodzenie, struktura, sytuacja społeczna, liczebność, 2017.12.17

Przemysław Kmieciak, 8 II 1957 Koniec wojny polsko japonskiej, 2017.12.17

Waldemar Kowalski, „Mała Polska” na Dalekim Wschodzie. Przez ponad 50 lat w Mandżurii istniała… polska kolonia, 2017.12.17

Ten wpis został opublikowany w kategorii Historia, Stosunki międzynarodowe, Wojskowość i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.