Na straży amerykańskiego nieba – William R. Kordas (1919-1992)

Dzieje Stanów Zjednoczonych wiążą się z losami Polaków, mieszkających w Ameryce Północnej. Pierwsi spośród nich postawili stopę na kontynencie amerykańskim już na początku XVII w., półtora wieku przed powstaniem państwowości USA. Kolejne stulecia przyniosły następne fale emigracji z terenów Polski. Nasi rodacy, przybyli z Europy lub urodzeni już w Ameryce, przyczynili się do budowy amerykańskiej gospodarki, działając też w tamtejszej polityce oraz służąc w siłach zbrojnych USA. W tej ostatniej roli odnalazł się William R. Kordas, mój krewny z New Hampshire i bohater niniejszej opowieści.

Lt Col William Richard Kordas (1919-1992)
(z archiwum rodzinnego Władysława „Billa” Kordasa)

William przyszedł na świat 25 sierpnia 1919 r. w polskiej rodzinie w Taunton w Massachusetts. Jego ojcem był Stanisław Kordas (1889-1975), który pochodził z Hałuszczyniec w powiecie Skałat w pobliżu Tarnopola, w dawnej Galicji, która wchodziła wówczas w skład monarchii austro-węgierskiej. Stanisław wyemigrował w 1912 r. do USA, a cztery lata później ożenił się tam z Joanną Patron (1893-1965). Stanisław i Joanna znaleźli się wśród fali wielu naszych rodaków, którzy przed I wojną światową opuścili ubogą galicyjską wieś, emigrując za chlebem do odległej Ameryki.
Warto przy tym wyjaśnić, iż Stanisław był bratem mojego pradziadka Jakuba Kordasa (1886–1981). Tym samym William był kuzynem mojego dziadka Władysława (1914-2008). Dopełniając ów wątek rodzinny, należy wspomnieć, iż William, który jest głównym bohaterem tej opowieści, poślubił w 1944 r. Elizabeth Jane „Betty” Frost (1920–2009), z którą miał troje dzieci.

William Kordas zawodowo związał się z lotnictwem wojskowym, wstępując pod koniec lat 30. do Korpusu Powietrznego Armii Stanów Zjednoczonych (U.S. Army Air Corps), przekształconego w 1941 r. w Siły Powietrzne Armii Stanów Zjednoczonych (U.S. Army Air Force, USAAF). Dopiero we wrześniu 1947 r. formacja ta została wyodrębniona z wojsk lądowych jako osobny rodzaj sił zbrojnych i przemianowana na Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych (U.S. Air Force, USAF), pod którą to nazwą jest znana do dzisiaj.
Okres ponad 30 lat służby Williama przypadł na wyjątkowo gwałtowne dzieje. Najważniejszym wydarzeniem, które zmieniło oblicze świata, była II wojna światowa, do której USA przystąpiły w grudniu 1941 roku, po ataku Japonii na Pearl Harbor. Czas wojennej zawieruchy William spędził jednak na kontynencie amerykańskim, służąc w stacjonujących tam jednostkach USAAF. Kolejnym burzliwym rozdziałem historii była zimna wojna, czyli pełna napięć rywalizacja supermocarstw, która nierzadko doprowadzała również do regionalnych konfliktów zbrojnych. William Kordas trafił wówczas w szeregi Wojsk Powietrznych Gwardii Narodowej swego macierzystego stanu (New Hampshire Air National Guard, NH ANG). Warto dodać, iż zgodnie z duchem dawnej tradycji wywodzącej się od lokalnych milicji z epoki kolonialnej, tego rodzaju formacje podlegają władzom stanowym. W razie potrzeby mogą one jednak na rozkaz prezydenta Stanów Zjednoczonych dołączyć do regularnych jednostek USAF.

Samolot myśliwski North American F-86L „Sabre Dog” o numerze 53-0925 w barwach 133d Fighter-Interceptor Squadron (133d FIS) w 1959 r., wchodzącego w skład NH ANG. W latach 50. zadaniem tej jednostki, w której służył William Kordas, była obrona powietrzna New Hampshire. (fot. Col. Paul Smith / Granite Wings: A History of the New Hampshire Air National Guard 1947–1998)

Czas ten był też szczególny pod względem dynamiki zmian w lotnictwie. Wraz z końcem II wojny światowej nastąpił bowiem gwałtowny rozwój techniki rakietowej oraz silników odrzutowych. Biura konstrukcyjne na całym świecie wręcz prześcigały się wprowadzając kolejne rozwiązania tak w zakresie techniki napędowej, jak i w konstrukcji płatowców. Entuzjazm związany z pojawieniem się samolotów odrzutowych, które zastępowały dużo wolniejsze od nich maszyny o napędzie tłokowym, znalazł też wyraz w ukutym pod koniec lat 40. pojęciu „Jet Age”. Era odrzutowców, jak też można tłumaczyć ów termin, była też jednak okresem bardzo wymagającym dla ludzi lotnictwa. Pojawiające się wówczas pionierskie wręcz konstrukcje były bowiem cokolwiek awaryjne. Szybkie tempo wprowadzania nowych typów samolotów do służby oraz wdrażania do nich poprawek z pewnością też nie ułatwiał eksploatacji ówczesnych maszyn. William i jego koledzy zajmujący się obsługą techniczną odrzutowców, radził sobie jednak z tymi wyzwaniami. Przynajmniej na tyle, aby w sierpniu 1956 r. pojawić się w wydaniach The National Guardsman oraz The Air Reservist, magazynach poświęconych Gwardii Narodowej. Okazją ku temu była wymiana silnika w samolocie szkolno-treningowym Lockheed T-33 dokonana w rekordowym wówczas czasie 8 min. 55 sek. przez podkomendnych Williama. Osiągnięcie to zostało dokonane podczas służby w 133 Dywizjonie Myśliwskim (133d Fighter-Interceptor Squadron). Kilka lat później jednostka ta zmieniła swój charakter, zajmując się od 1960 r. transportem powietrznym. W 1975 r. jej rola uległa kolejnej zmianie, co znalazło wyraz w przemianowaniu jej na 133 Dywizjon Tankowania Powietrznego (133d Air Refueling Squadron), podlegający obecnie pod 157 ARW (157th Air Refueling Wing).

W trakcie swej służby William R. Kordas doszedł do rangi podpułkownika (Lt Col). Polski odpowiednik tego stopnia (ppłk) uzyskał w tym samym czasie po drugiej stronie oceanu jego kuzyn Władysław Kordas, będący w latach 1961–66 komendantem poligonu noszącego wówczas nazwę Filii Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Ustce (obecnie – Centralny Poligon Sił Powietrznych Ustka). Ironicznym zrządzeniem losu dwaj jakże bliscy sobie krewni znaleźli się nie tylko po przeciwnych stronach zimnowojennej barykady, ale też i w zwalczających się rodzajach wojsk, albowiem mój dziadek Władysław służył w Wojsku Polskim w artylerii przeciwlotniczej. I chociaż ludzkość przynajmniej kilka razy stawała na krawędzi kolejnej wojny światowej, żeby tak wspomnieć napięcia towarzyszące wojnie koreańskiej, kryzysowi berlińskiemu (1961) lub kubańskiemu (1962), to jednak do bezpośredniej zbrojnej konfrontacji pomiędzy NATO a Układem Warszawskim nigdy nie doszło. Tym samym obaj bliscy krewni uniknęli ewentualnego spotkania na polu walki. Mimo to nie było niestety zbytnio możliwości do podtrzymywania bliższych kontaktów pomiędzy obu kuzynami. Utrzymywanie choćby rodzinnej korespondencji z amerykańskim oficerem w warunkach PRL groziło bowiem mojemu dziadkowi poważnymi konsekwencjami. Na odnowienie relacji rodzinnych przyszedł czas dopiero na przełomie lat 80. i 90., wraz ze zmianą politycznego klimatu w Polsce i na świecie.

Paradoksalnie, czas ten, kiedy rywalizacja pomiędzy USA a ZSRR dobiegała końca, budził pewien niepokój pośród amerykańskich wojskowych, którzy stanęli w obliczu cięć budżetowych i likwidacji części jednostek wojskowych. Wśród tych, którzy sprzeciwiali się tego rodzaju zmianom, był właśnie William Kordas, który waz z majorem Edwinem C. MacNeilem oraz dwustu innymi osobami utworzył w styczniu 1989 r. komitet na rzecz ocalenia bazy lotniczej w Pease, która według planów USAF miała zostać zamknięta w ramach oszczędności do końca 1991 r. Działalność sformowanego w ten sposób Save the Pease Committee spotkała się z zainteresowaniem ówczesnej prasy, czego przykładem był artykuł opublikowany 13 listopada 1989 r. w New Hampshire Union Leader / New Hampshire Sunday News. Tekst ten, zatytułowany „Emerytowani wojskowi walczą o Pease” (ang. Retired Military Personnel Keeping Up Fight for Pease), zawiera wiele wypowiedzi owego gremium broniącego miejscowej bazy. Wśród zaprezentowanych argumentów technicznych i taktycznych, jakie wytoczyli dawni wojskowi, znajduje się uwaga, iż koncentracja lotnictwa w niewielkiej ilości baz, jakie zostaną po zlikwidowaniu części lotnisk, osłabi potencjał obronny kraju. Wynikało to z ryzyka poniesienia znacznych strat w przypadku skutecznego ataku na te nieliczne pozostałe instalacje. Swoją troskę o stan obrony USA wyraził w przytoczonym artykule również Lt Col William Kordas. Ten emerytowany już wtedy weteran lotnictwa przekonywał, że Ameryka została uśpiona w złudnym poczuciu bezpieczeństwa, jakie nastąpiło wraz z dramatycznymi zmianami wprowadzonymi w ZSRR przez Michaiła Gorbaczowa. William nie krył przy tym też swego nastawienia, będącego mieszaniną sceptycyzmu i pewnej dozy życzliwości, jakie miał wobec popularnego radzieckiego przywódcy. Pomimo tego, że z osobą Gorbaczowa wiązano wówczas duże nadzieje na Zachodzie, to jednak zdaniem Williama polityk ten mógł w każdej chwili zostać pozbawionym stanowiska, co też niosło groźbę powrotu zimnowojennego zagrożenia. W latach 90. mogło się wydawać, że obawy te były przesadzone, gdyż będąca następcą ZSRR Federacja Rosyjska była długo pogrążona w poważnym kryzysie, przez co nie była ona postrzegana jako realne zagrożenie dla państw zachodnich. Widoczna na początku XXI wieku aktywność Moskwy w różnych rejonach świata i próby rosyjskiej ekspansji w Europie Środkowo-Wschodniej oraz związane z tym napięcie międzynarodowe, być może największe od czasów kryzysu kubańskiego, pokazują jak wiele słuszności miała grupa doświadczonych wojskowych z New Hampshire u kresu zimnej wojny.

Od 1975 r. dywizjon, w którym służył William, zajmuje się tankowaniem w powietrzu. Przemianowana na 133d Air Refueling Squadron jednostka jest częścią 157th Air Refueling Wing. Na zdjęciu latająca cysterna KC-135 Stratotanker podaje paliwo bombowcowi B-1A Lancer. (z archiwum rodzinnego Władysława „Billa” Kordasa)

Ostatecznie baza Sił Powietrznych Pease została zamknięta, choć istniejące lotnisko działa nadal na potrzeby ruchu cywilnego. Niewielka część dawnej Pease AFB została jednak przekazana lokalnej Gwardii Narodowej, przez co obecnie stacjonuje tam jedna z jednostek lotniczych stanu New Hampshire, którą jest wspomniane uprzednio 157 ARW.

Bohaterowi niniejszego wspomnienia nie dane było jednak zbytnio śledzić przeobrażeń, jakie stały się udziałem świata po zakończeniu zimnej wojny. William R. Kordas zmarł bowiem 28 stycznia 1992 r. w wieku 72 lat. Do końca swych dni pozostał jednak oddany lotniczej pasji oraz wierny sprawom amerykańskiego bezpieczeństwa narodowego, pamiętając też jednak o dalekiej, polskiej ojczyźnie swych rodziców.

Chciałbym wyrazić podziękowania dla Władysława „Billa” Kordasa za nieocenioną pomoc w opracowaniu niniejszego wspomnienia.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Historia, Sylwetka, Wojskowość, Wspomnienie i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.