Zdzisław Zylla (1922 – 1987)

Jedną z osób, które w szczególny sposób zapadły w mojej pamięci, był Zdzisław Zylla. Przez wiele lat wspominałem go jako sympatycznego starszego pana, z którym w pośredni sposób łączyły mnie więzy rodzinne. Dopiero wiele lat po tym, jak odszedł, dowiedziałem się więcej o historii jego życia.

Poniższa historia wywołuje u mnie skojarzenia z motywem przedstawionym w zrealizowanym przez Clinta Eastwooda filmie „Sztandar chwały” (ang. „Flags of Our Fathers”), będącym ekranizacją książki Jamesa Bradley’a i Rona Powersa. Mianowicie jest to sytuacja, kiedy komuś wydaje się, że dość dobrze zna bliskiego mu człowieka, by dopiero po latach dowiedzieć się o wspaniałej, wojennej przeszłości tego ostatniego. Tak bowiem było w przypadku moich wspomnień dotyczących Zdzisława Zylla. Prywatnie był on teściem mojego ojca chrzestnego, dzięki czemu miałem wiele okazji do wspólnych spotkań, w czasie których jawił się jako spokojny, miły starszy człowiek, o którym wiadomo było, że jest emerytowanym pracownikiem kolei. Z racji mojego młodego wieku nie wypytywałem go o jego przeszłość, nie zwracając też uwagi na toczone przez dorosłych rozmowy towarzyszące rodzinnym wizytom, które mogły dotyczyć także i tego tematu. W swych wspomnieniach pielęgnowałem raczej pamięć o wspólnych spotkaniach oraz o wzajemnych relacjach, których nieco zabawnym, acz pełnym życzliwości wyrazem były jego słowa: „Mów mi kumpel Zdzichu”.

Zdzisław Zylla

Zdzisław Zylla (1922 – 1987)

Dopiero po niemal ćwierćwieczu od jego śmierci dowiedziałem się o jego niesamowitych przeżyciach wojennych, którymi można by obdzielić życiorysy kilu osób. Ich początkiem była obrona stolicy we wrześniu 1939 r. w ramach Robotniczej Brygady Obrony Warszawy. Następnym etapem była działalność konspiracyjna prowadzona pod pseudonimem „Ulisses” w szeregach kompanii AK „Ziemi Sochaczewskiej”. Swego rodzaju punktem kulminacyjnym jego partyzanckiego życia był udział w powstaniu warszawskim. W czasie powstańczego zrywu, wraz z ze swymi towarzyszami broni z Grupy „Kampinos”, brał udział między innymi w niezwykle zaciętych walkach o Dworzec Gdański. W wyniku odniesionych ran trafił do powstańczego szpitala przy ulicy Krechowieckiej. Przed wywózką do Niemiec uratował go porucznik wojsk węgierskich Istwan Elek, który osiadł po wojnie w Gdańsku, stając się jednocześnie przyjacielem rodziny Zdzisława. Na tym jednak nie zakończyła się ta wojenna epopeja, której ostatni rozdział został zapisany w 1945 r. Wówczas to Zdzisław Zylla zgłosił się do służby w Wojsku Polskim, otrzymując przydział w 8. Samodzielnym Batalionie Samochodowym przy 5 Dywizji Artylerii 1 AWP. Jako kierowca wojskowych ciężarówek brał udział w operacji berlińskiej, dostarczając zaopatrzenie do walczących w niej polskich oddziałów. Za swój udział w II wojnie światowej Zdzisław Zylla był wielokrotnie odznaczany.
Po wojnie osiadł w Mogilnie, pracując w kolejach państwowych oraz udzielając się w organizacjach kombatanckich. Wraz z poślubioną w 1952 r. Stefanią, nota bene również życzliwie wspominaną osobą, założył rodzinę, której losy w kolejnym pokoleniu splotły się z Tupalskimi.

Szczegółową historię swego życia Zdzisław Zylla przedstawił w „Relacjach i wspomnieniach” obejmujących czas wojny oraz okres powojenny. Świadectwo to, udostępnione ze zbiorów rodzinnych, mam przyjemność zaprezentować na niniejszej witrynie.

Zdzislaw-Zylla-Wspomnienia

Udostępnione z rodzinnych zbiorów Ewy i Jerzego Tupalskich „Relacje i wspomnienia” autorstwa Zdzisława Zylla zawierają jego życiorys oraz przeżycia z czasów wojny. Opracowanie to zostało spisane na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku.

Choć zabrzmi to jak truizm, to cała ta opowieść przypomina o tym, że prawdziwi bohaterowie są wśród nas. Czasem po prostu trudno ich dostrzec w skromnych osobach, które nie afiszują się swymi czynami, traktowanymi jako zwykłe spełnienie powinności wobec swego kraju oraz rodaków.

Odnośnie samego powstania warszawskiego, którego Zdzisław Zylla był uczestnikiem, to przypadająca tym roku 70. rocznica tego wydarzenia znów stała się okazją do licznych publikacji oraz polemik. Z pewnością spór na temat zasadności tego zrywu oraz całej akcji „Burza” nigdy nie zostanie rozstrzygnięty. Niezależnie od tego rocznicowe obchody tradycyjnie zgromadziły w stolicy tłumy warszawiaków, a także pozostałych mieszkańców kraju, jak również licznych oficjeli i gości z zagranicy, a przede wszystkich wielu kombatantów.

W gronie tych ostatnich znalazł się ppłk Henryk Ratyna „Orzeł”, który latem 1944 r. walczył w rejonie Hrubieszowa. Otoczony na Powązkach gronem słuchaczy, ppłk Ratyna powiedział, że dla nich, czyli weteranów Polskiego Państwa Podziemnego, obecnie ważne jest, aby upamiętnić ich działania. Pamiętajmy zatem o naszych żołnierzach walczących z okupantami oraz o cywilach cierpiących zarówno podczas zniewolenia, jak również w toku walk, ciesząc się jak najdłużej obecnością jednych, jak i drugich świadków historii.

Autor pragnie wyrazić podziękowania dla Ewy oraz Jerzego Tupalskich za udostępnienie materiałów niezbędnych do opracowania niniejszego wspomnienia.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Historia, Sylwetka, Wojskowość, Wspomnienie i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.