Cud pod Dunkierką roku 1940

Mogłoby się wydawać, iż wielkie wydarzenia dziejowe, których pomyślny przebieg przypisywany jest Opatrzności, są tylko polską specjalnością. Nic nie ujmując naszemu tradycyjnemu patriotyzmowi należy jednak odnotować, iż również w społeczeństwach zachodnich, na których światopogląd dużo większy wpływ miał sceptycyzm i racjonalizm, wciąż żywe są wspomnienia o przełomowych momentach historii określanych mianem cudów. Jednym z nich jest ewakuacja wojsk sprzymierzonych spod Dunkierki, która miała miejsce na przełomie maja i czerwca 1940 r.

Dunkierka, 26 - 29 maja 1940 r.

Żołnierze brytyjscy oczekujący na plaży w pobliżu Dunkierki na ewakuację. Fotografia wykonana w dniach 26 – 29 maja 1940 r. Fot. Imperial War Museums / Wikimedia Commons (Public Domain)

Co ciekawe, ewakuacja spod Dunkierki wcale też nie jest jedynym wydarzeniem z historii najnowszej określanym na Zachodzie mianem cudownego. Tak jest też nazywana bitwa stoczona na przedpolach Paryża na początku września 1914 r. Mowa tu o pierwszej bitwie nad Marną, kiedy to szalę zwycięstwa na korzyść Ententy miało przeważyć przerzucenie żołnierzy paryskiego garnizonu za pomocą stołecznych taksówek. Chociaż w opinii części historyków rola tego słynnego manewru jest wyolbrzymiona, to jednak miał on ogromne znaczenie dla podtrzymania morale wojsk i społeczeństwa francuskiego, będąc symbolem narodowej jedności w obliczu wrogiej agresji. Z pewnością bitwa ta przesądziła o załamaniu się pierwotnego planu wojennego Niemiec, liczących wówczas na szybkie pokonanie Francji.

Wracając na plaże Dunkierki, to z pewnością warto wspomnieć o przeboju kinowym z 2017 wyreżyserowanym przez Christophera Nolana. Zręcznie zrealizowana przez niego Dunkierka, nie była jednak wolna od pewnych uproszczeń. Z drugiej strony trudno jednak oczekiwać, aby w trwającym raptem sto minut dramacie filmowym zawarto wszystkie aspekty rozciągniętej na ponad półtora tygodnia operacji wojennej. Jeden z głosów krytycznych odnośnie filmu, z jakim można było się spotkać, wskazywał na to, że mieszkańcy Zachodniej Europy byli kilkadziesiąt lat temu dużo bardziej religijni niż obecnie, co też zostało w zasadzie przemilczane w dziele Nolana. O tym, że faktycznie jest coś na rzeczy, świadczy choćby decyzja króla Jerzego VI, który ogłosił 26 maja 1940 roku Narodowym Dniem Modlitwy (ang. National Day of Prayer). Brytyjski monarcha w transmitowanym na cały kraj przemówieniu wezwał poddanych, aby ci w duchu pokuty zwrócili się do Boga z prośbą o Bożą interwencję. Czas ku temu był odpowiedni, jako, że nad drugim brzegiem kanału La Manche zawisło widmo klęski Wielkiej Brytanii w trwającej II wojnie światowej. Oto bowiem, w wyniku toczącej się na kontynencie bitwy o Francję, wojska alianckie zostały przecięte na dwie części, z czego jedna, licząca szacunkowo 400 tysięcy żołnierzy, została zamknięta w kotle w rejonie Dunkierki. W potrzasku znalazł się Brytyjski Korpus Ekspedycyjny (ang. British Expeditionary Force, BEF), który wraz z dziesiątkami tysięcy francuskich sojuszników został okrążony przez wojska niemieckie. Czy sytuacja, w jakiej znalazły się tak liczne siły sprzymierzonych, faktycznie stanowiła dla aliantów zagrożenie? W tym momencie należy wspomnieć o upadku Singapuru, który nastąpił niecałe dwa lata później, w połowie lutego 1942 r., a z czym związana jest największa kapitulacja wojsk brytyjskich w dziejach. Wtedy to do niewoli pomaszerowało blisko 80 tys. żołnierzy alianckich, którzy ulegli ponad dwukrotnie mniej licznym wojskom japońskim. Jak widać nawet tak znaczące siły nie są w stanie zachować zbyt długo zdolności bojowej, jeśli zostaną odcięte od potrzebnego im do walki zaopatrzenia. Groźba unicestwienia BEF była więc jak najbardziej realna.

National Day of Prayer, 1940

Brytyjczycy zgromadzeni przed opactwem westminsterskim w Londynie podczas Narodowego Dnia Modlitwy. Fot. http://anglican.ink/

Wspomniany apel króla spotkał się szerokim odzewem Brytyjczyków oraz pozostałych mieszkańców imperium, którzy milionami nawiedzili świątynie, wzywając w modlitwach pomocy. Osobisty przykład dał też zresztą sam władca, który wraz z przedstawicielami rządu udał się do opactwa westminsterskiego. W tym momencie należałoby oddać głos publicystom związanym z Kościołem anglikańskim oraz z innymi wspólnotami chrześcijańskimi z Wysp Brytyjskich. Ci przytaczają szereg zdarzeń, będących w ich opinii przejawami nadprzyrodzonej opieki, jaka została rozpostarta nad grosem wojsk otoczonych w rejonie Dunkierki. Jedną z nich miała być potężna burza, która przechodząc nad Flandrią w dniu 28 maja uziemiła całe eskadry Luftwaffe, pozwalając jednocześnie wielu brytyjskim żołnierzom przedostać się w strugach deszczu i pod osłoną nocy do miejsc ewakuacji. Mimo tych zawirowań pogodowych wody kanału La Manche pozostały niespotykanie spokojnie, co też pozwoliło armadzie okrętów wojennych oraz niezliczonej flotylli małych, prywatnych jednostek dostać się do nadbrzeży i w pobliże plaż, zabierając na swe pokłady żołnierzy. Ci ostatni zresztą mieli się też cieszyć niekiedy zadziwiającą ochroną przed działaniami wroga. W jednym przypadku grupa blisko czterystu wojskowych miała zostać zaatakowana przez formację około sześćdziesięciu samolotów niemieckich. Po ustaniu nalotu jeden z żołnierzy ze zdziwieniem odkrył, że nie zginął żaden z jego towarzyszy broni będących celem tego ataku. Wspomniany jest też kapelan, który w podobny sposób znalazł się pod ogniem bomb i karabinów maszynowych niemieckich lotników. Kiedy wstał, zauważył, że plaża wokół niego jest usłana dziurami po kulach, które wręcz obrysowały jego postać.

Jak można się domyślać, przedstawianych jest szereg racjonalnych argumentów, stanowiących wyjaśnienie dla niektórych z tych fenomenów. Piasek znajdujący się na plażach i wydmach miał skutecznie tłumić eksplozje bomb lotniczych oraz pocisków artyleryjskich, chroniąc tym samym żołnierzy przed skutkami ostrzału. Oprócz tego Wielka Brytania rzuciła do akcji pokaźne siły powietrzno-morskie, które sprawnie powstrzymywały wroga. Co prawda brytyjscy żołnierze uskarżali się na brak osłony powietrznej nad Dunkierką – czego echo dało się też słyszeć we wspomnianym filmie Nolana – to jednak Królewskie Siły Powietrzne (RAF) w rzeczywistości wysłały do walki liczne eskadry myśliwskie, bombowe, a także samoloty ochrony wybrzeża. Maszyny te osłaniały alianckie jednostki pływające, zwalczały wrogie samoloty, atakowały niemieckie okręty podwodne oraz kutry torpedowe, a także bombardowały siły Wehrmachtu znajdujące się w rejonie Dunkierki. Według danych RAF-u w toku całej operacji Dynamo, którym to kryptonimem określono ewakuację wojsk z kontynentu, lotnictwo Wyspiarzy miało wykonać ponad 2,7 tys. lotów myśliwskich, 651 bombowych, a do tego 171 rozpoznawczych. W walkach powietrznych Brytyjczycy stracili 106 maszyn, donosząc jednocześnie o zniszczeniu aż 262 samolotów niemieckich. Działania powietrze wokół Dunkierki dały też obu stronom szerszą okazję do przeprowadzenia walk z udziałem brytyjskiego myśliwca Supermarine Spitfire, a ich rezultat był zwiastunem późniejszych kłopotów Niemiec w trakcie bitwy o Anglię.

Supermarine Spitfire Mk Ia
Supermarine Spitfire Mk Ia z dywizjonu 609 RAF, maszyna eksponowana w Imperial War Museum w Londynie. Walki nad Dunkierką były pierwszym znaczącym sprawdzianem dla tych słynnych brytyjskich myśliwców. Fot. własne

W całej tej opowieści o cudzie pod Dunkierką bodaj najtrudniejszą do wytłumaczenia zagadką jest jednak rozkaz zatrzymania natarcia, jaki swym wojskom wydał 24 maja 1940 r. kanclerz Niemiec Adolf Hitler. Na przestrzeni lat próbowano na wiele sposobów wyjaśnić tę niezrozumiałą decyzję. Zgodnie z jedną z hipotez, która dziś jest zasadniczo odrzucana przez badaczy, rozkaz ten był sygnałem, wysłanym przez Berlin w stronę Londynu, mającym przygotować grunt pod zawarcie rozejmu. W takim układzie zagłada brytyjskich żołnierzy miała zniweczyć wszelkie szanse na rokowania, w rezultacie których Zjednoczone Królestwo miało się wycofać z wojny. Inne teorie odwołują się do doświadczeń wyniesionych z walk na froncie zachodnim podczas I wojny światowej, w których też uczestniczył przyszły przywódca III Rzeszy. Zapamiętano wówczas jak nieustępliwym przeciwnikiem były wojska brytyjskie, a także, jak trudnym terenem było pogranicze francusko-belgijskie. Niepewność niemieckiego dowództwa miały też budzić walki w miejskiej zabudowie Dunkierki, do której prawdopodobnie doszłoby przy próbie zepchnięcia Brytyjczyków do morza. Obawiano się, że w takich dogodnych do obrony warunkach znaczna część użytej przy natarciu broni pancernej, potrzebnej również do dalszych podbojów, zostanie zniszczona. Niepokój ten był uzasadniony, biorąc choćby pod uwagę straty, jakie niemiecka 4 Dywizja Pancerna poniosła we wrześniu 1939 r. w Warszawie podczas wysoce niefortunnych dla tej jednostki walk o Ochotę i Wolę.

Prawdopodobnie najbardziej satysfakcjonujące wyjaśnienie zatrzymania się Niemców pod Dunkierką przedstawił Erik Durschmied w swojej książce Czynnik zwrotny w bitwach od Troi do Zatoki Perskiej, w rozdziale zatytułowanym Der Halte Befehl. Ten wieloletni korespondent wojenny BBC oraz CBS doszedł do wniosku, iż przyczyną zaskakującej decyzji Hitlera był brytyjski kontratak, do którego doszło pod Arras 21 maja 1940 r. Akcja ta została przeprowadzona głównie przez 4 i 7 Królewski Pułk Czołgów. Jednostki te dysponowały 74 czołgami, z których 58 stanowiły wyposażone w karabiny pojazdy Matilda I, a zaledwie 16 było uzbrojonymi w działa i lepiej opancerzonymi maszynami Matilda II. Te skromne w porównaniu do późniejszych bitew pancernych siły okazały się wystarczające, aby według Durschmieda odwrócić losy wojny. Co prawda uderzenie to zostało ostatecznie odparte przez dysponujących wsparciem Luftwaffe Niemców, to jednak początek bitwy był bardzo obiecujący. Brytyjskie czołgi wdarły się w głąb niemieckiego korytarza, który rozdzielił wojska aliantów, rozbijając przy tym kolumnę zaopatrzenia i zmuszając do odwrotu część niemieckich oddziałów. Z pola walki uchodzić musiał sam Erwin Rommel, wówczas jeszcze w stopniu generała majora, zmuszony też po raz pierwszy w trakcie kampanii francuskiej do obrony. O zaciętości walk świadczy też fakt, iż ten owiany późniejszą legendą niemiecki dowódca stracił tego dnia wielu swych ludzi, w tym także adiutanta, zabitego przez jeden z eksplodujących pocisków. Żołnierz ten zginął, kiedy czytał akurat mapę. Następnego dnia wyczerpani Brytyjczycy wycofali się, aby uniknąć okrążenia ze strony Niemców, którzy z czasem pozbierali się po początkowym szoku. Bitwa pod Arras, mimo ostatecznego niepowodzenia, okazała się jednak mieć dużo większe znaczenie, niż to się wydawało jej uczestnikom oraz planistom. Wywołała ona bowiem popłoch w kwaterze Hitlera, który sam długo nie był w stanie się otrząsnąć po akcji brytyjskich czołgów. Führer, obawiając się dalszych kontrataków i rosnących strat w pojazdach pancernych, rozkazał zatrzymać się swym czołgom, przystając jednocześnie na propozycję marszałka lotnictwa Hermanna Göringa. Ten ostatni obiecał unicestwić BEF z powietrza, który to plan, jak już wspomniano, zakończył się fiaskiem. To niepowodzenie, a przede wszystkim wstrzymanie natarcia wojsk niemieckich, pozwoliło aliantom przeprowadzić skuteczną ewakuację. Być może w kontekście monumentalnych batalii na froncie wschodnim, takich jak bitwa o Stalingrad lub starcie na łuku kurskim, które pochłonęły gigantyczną liczbę ofiar, trudno uwierzyć, aby akcja wykonana przez kilkadziesiąt czołgów mogła zadecydować o losach wojny. Wygląda jednak na to, że póki co jest to najbardziej przekonywujące racjonalne wyjaśnienie tajemnicy Dunkierki.

Matilda 7th RTR, Arras 1940

Brytyjskie czołgi Mk II Matilda o nazwach „Glanton” i „Gloucester” z 7 Królewskiego Pułku Czołgów (7th RTR) w rejonie Arras w 1940 r. Kontratak aliantów w rejonie tej miejscowości wywołał popłoch wśród Niemców, co też doprowadziło do zatrzymania natarcia Wehrmachtu, umożliwiając przy tym ewakuację wojsk wprzymierzonych spod Dunkierki.
Fot. https://www.worldwarphotos.info/

W toczących się dyskusjach wskazuje się też na to, że pokonanie BEF nie było celem strategicznym wojsk niemieckich, które uderzyły na Europę Zachodnią. Wehrmacht miał opanować porty na wybrzeżu i zająć Paryż, doprowadzając do upadku Francji. Brak wyeliminowania Zjednoczonego Królestwa z wojny okazał się ostatecznie kolosalnym błędem, który doprowadził do klęski Niemiec. Wielka Brytania i jej posiadłości, a także okupowane przez aliantów kraje (Islandia, Wyspy Owcze) lub oddane do ich dyspozycji bazy (Azory) stanowiły swoiste przyczółki. Pozwalały one kontrolować szlaki żeglugi, wyprowadzać operacje desantowe oraz atakować z powietrza III Rzeszę i znajdujące się pod jej okupacją terytoria, systematycznie obracając w gruzy niemiecką machinę wojenną. Najwyraźniej świadomi tego byli też generałowie, obecni w tych krytycznych momentach w OKW (niem. Oberkommando der Wehrmacht), naczelnym dowództwie niemieckich sił zbrojnych. Ci z nich, którzy przeżyli wojnę, mieli według Durschmieda później stwierdzić, że 24 maja 1940 roku, gdy Hitler wydał der Haltebefehl, rozkaz zatrzymania wojsk, był dniem, w którym Niemcy przegrały II wojnę światową. III Rzesza próbowała jeszcze się pozbyć Brytyjczyków, podejmując choćby słynną powietrzną bitwę o Anglię lub intensyfikując morskie walki o Atlantyk. Kampanie te, mimo poważnych trudności sprawionych aliantom, nie stanowiły już jednak realnego zagrożenia, które miałoby doprowadzić do kapitulacji Londynu.

Niezależnie od chłodnych analiz, przeżycia i wydarzenia, jakie stały się udziałem stłoczonych na dunkierskim wybrzeżu żołnierzy, dały im poczucie szczególnej, wręcz nadprzyrodzonej opieki. Znalazło to też wyraz w przemówieniu, które 2 czerwca wygłosił Walter Matthews, dziekan katedry św. Pawła. Duchowny, który jako pierwszy określił skutecznie przeprowadzoną ewakuację mianem „cudu pod Dunkierką”, ujmując to następująco.

Zapamiętane zostało, iż arcybiskup Canterbury ogłosił, że Narodowy Dzień Modlitwy może być punktem zwrotnym oraz to, że dla wielu było oczywistym, iż Bóg odpowiedział na wspólną modlitwę narodu poprzez »cud pod Dunkierką«. Dowód Bożej interwencji był oczywisty dla tych wszystkich, którzy chcieli go dostrzec; gazety pisały o spokojnym morzu oraz o wysokiej mgle, która przeszkadzała w celności niemieckich bombowców.

W podobnym tonie utrzymany był artykuł C. B. Mortlocka, opublikowany w „The Daily Telegraph” w przeddzień Narodowego Dnia Dziękczynienia przypadającego na niedzielę 9 czerwca 1940 r. Autor wspomnianego tekstu stwierdził, iż „sam Bóg zastępów wsparł dzielnych ludzi z Brytyjskich Sił Ekspedycyjnych”.
Różnie można interpretować wydarzenia, do jakich doszło na plażach Dunkierki przed 80 laty. Z pewnością nieco zaskakująca może się wydać różnica pomiędzy ówczesną, a dzisiejszą kondycją Zjednoczonego Królestwa. Jak bowiem przyznał wielebny George Conger, amerykański duchowny episkopalny i publicysta powiązany z Kościołem anglikańskim, Wielka Brytania zdaje się być obecnie zupełnie innym krajem niż w okresie II wojny światowej, kiedy to po zakończeniu walk zaczęło się zjawisko odchodzenia społeczeństwa od etosu chrześcijańskiego. Ten proces społeczny jest już jednak tematem na zupełnie odrębne rozważania.

Materiały źródłowe

  1. George Conger, National Day of Prayer at the time of Dunkirk 1940, http://anglican.ink/2015/06/08/national-day-of-prayer-at-the-time-of-dunkirk-1940/ (dostęp 07.07.2020)
  2. David E. Gardner, The Miracle of Dunkirk: “When a nation prayed”, https://www.cufi.org.uk/opinion-analysis/the-miracle-of-dunkirk-when-a-nation-prayed/ (dostęp 07.07.2020)
  3. The RAF’s hard battle to support the evacuation of troops from Dunkirk, https://www.rafbf.org/news-and-blogs/rafs-hard-battle-support-evacuation-troops-dunkirk (dostęp 07.07.2020)
  4. 1940 – 1941, The History of the 4th and 7th Royal Tank Regiments, http://www.4and7royaltankregiment.com/1940-1941/ (dostęp 07.07.2020)
  5. Erik Durschmied, Czynnik zwrotny w bitwach od Troi do Zatoki Perskiej, wyd. 1, Warszawa 1999
  6. Paolo Battistelli, Panzer Divisions: The Blitzkrieg Years 1939–40, Bloomsbury Publishing 2013
Ten wpis został opublikowany w kategorii Historia, Wojskowość i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Możliwość komentowania jest wyłączona.